23.06.2014

ROZDZIAŁ 6

Rankiem nie zabrzmiał dzwonek oznajmujący, że należy już wstać i iść na trening. Lilly obudziła mnie. Otworzyłem zaspane oczy i Rozejrzałem się. Okna były szczelnie zasłonięte i zamknięte. Zmarszczyłem brwi.
-Dziś jest wyjątkowo brzydka pogoda.- powiedziała Lilly. Kiwnąłem głową. Podniosłem się i wzrokiem zacząłem szukać Jean. Nigdzie jej nie było. Przestraszyłem się bardzo. Leon siedział i rozmawiał z jakimiś ludźmi, których imion nawet nie znałem. Drewa też nigdzie nie było, tyle, że Drew ma osobny dom. Jest on takim naszym wodzem, dlatego nie śpi z nami. Czy możliwe jest to, że zabrał gdzieś Jean? Czy dziewczyna jest bezpieczna? A jak pałęta się po lesie?! Złapałem Lilly za przegub.
-Nie ma jej tu- szepnąłem. Lill Rozejrzała się, a po chwili wzruszyła ramionami.-To z pewnością Drew!- powiedziałem. Byłem wściekły. Po chwili podszedł do nas Leon.
-Jean uciekła- powiedział. Trochę mnie zamurowało. Czy on jest tego pewien? Dziewczyna nie mogłaby  stąd uciec. Nie zna lasu, a tak w ogóle to pogoda jest fatalna. -Alex, to brzmi nieprawdopodobnie, ale to prawda - upierał się Leon.-Rozmawiałem z nią w nocy. Mówiła, że najchętniej by stąd uciekła. - rzekł. Usiadłem w koncie chowając twarz w dłoniach. Musiałem to sobie przemyśleć. Co powinienem teraz zrobić? Zostać tu? A może poszukać Jean? Im dłużej myślałem tym miałem większą pewność.
-Jeśli Drew się dowie, że jej tu nie ma, to zabije nas wszystkich- odezwałem się w końcu. Lilly zacisnęła usta w wąską linię. -Muszę ją odnaleźć - dodałem. Nastała cisza. Lill szurała jednym butem. Widziałem, że nie podoba jej się ten pomysł. Westchnąłem.-Odnajdę ją- powiedziałem widząc, że żadne z nich nie chce mu pomóc.
-Będziemy Ciebie i Jean kryć- odparł Leon. Uśmiechnąłem się lekko.
-Dzięki. - rzekłem. Spojrzałem na Lilly. Jej wzrok właśnie mnie torturował. Czułem jakby dziewczyna miażdżyła mnie spojrzeniem. Wolałbym by szła ze mną. Przy niej czuje się bezpieczniej. Zna cały las i wie co robić w trudnych sytuacjach. Niestety będę musiał działać sam. Po chwili Lilly przewróciła oczami. Ściągnąłem brwi.
-Idę z tobą- odezwała się. Uśmiechnąłem się mimowolnie.
Wyszliśmy niepostrzeżenie z domku. Deszcz już nie padał, ale wiał wiatr i to tak przeszywający, że nie mogłem wytrzymać. Spojrzałem na Lilly i jej odsłonięte nogi. Mi było zimno w długich spodniach, a co dopiero jej w krótkiej sukience. Co prawda miała kurtkę i bardzo długie buty, ale jednak część jej nóg była odsłonięta. Dziewczyna spostrzegła, że się jej przyglądam.
-Coś nie tak?- spytała. Żeby normalnie rozmawiać trzeba było się przekrzykiwać przez wiatr.
-Zmarzniesz- powiedziałem z troską. Lilly wzruszyła ramionami.
-Nic mi nie będzie. Znajdźmy lepiej twoją dziewczynę- odparła.
Szliśmy dalej. Nie miałem pojęcia ile czasu już spędziliśmy na dworze. Byłem cały przemarznięty.  Bałem się, że znajdę gdzieś na ziemi leżącą Jean, zimną i bladą. Pokręciłem głową by wygonić te okropne myśli. Po chwili spostrzegłem, że Lilly się trzęsie. Było jej zimno. Na nogach pojawiła się jej gęsia skórka. Podszedłem do niej i objąłem ją ramieniem. Była zimna, zimniejsza ode mnie. Lilly także nie chciałem stracić. Przytuliłem ją mocniej oddając jej swoje ciepło. Poczułem dreszcze, gdy dłońmi dotknęła mojej szyi. Po chwili odsunęła się.
-Nie mamy czasu- powiedziała i ruszyła dalej. Zrobiłem to samo.
Szliśmy bardzo długo. Pogoda trochę się poprawiła. W końcu zza chmur wyszło słońce. Dziękowałem za to Bogu, bo chyba nie wytrzymałbym dłużej w tym zimnie. Nasze ubrania i włosy zaczęły schnąć. Po chwili zatrzymałem się. Lilly, która szła za mną wpadła na mnie. Zaklęła pod nosem i spojrzała na mnie. Odjeło mi mowę. Kilkaset mętów przed nami stał domek. Nie było by w tym nic szczególnego, ale to był mój letni domek! Dostałem go kiedyś od rodziców, chyba na dziesiąte urodziny. Wcześniej nie wiedziałem, że tak blisko znajdują się rebelianci. Właściwie to nikt nigdy nie znał ich kryjówki.
Odwróciłem się w stronę Lilly.
-Chodź!- powiedziałem ciągnąc ją za rękę. Do chwila szeptałem "mój domek", "Mój kochany domek". Mogłoby to się wydać lekko psychiczne, ale kochałem ten budynek. Lilly nie odzywała się. Szła za mną. -Może Jean tam jest!- rzekłem.- Ona zna ten domek!- dodałem. Byłem zadowolony gdy stanęliśmy przed drzwiami. Położyłem rękę na specjalnej tarczy. Po chwili pojawił się hologram.
-Dzień dobry Alexandrze Moore.- odezwał się głos w głośniku. Uśmiechnąłem się. Tęskniłem za tym wszystkim. Drzwi się otworzyły i weszliśmy do środka. Światła zapaliły się same. Byłem podekscytowany tym wszystkim. Lilly niepewnie przyglądała się wszystkiemu.
-Jean?!- zawołałem. W domku panowała cisza. Pobiegłem na piętro gdzie znajdował się mój pokój. Wszystko było na swoim miejscu. Spojrzałem na idealnie zaścielone łóżko i równiutko poustawiane bzdety na szafkach. Westchnąłem. Po chwili do mojego pokoju weszła Lilly. Niepewnie zamknęła za sobą drzwi. Uśmiechnąłem się.-Dzisiaj jest ten dzień, w którym przekonasz się jak jest być royalem.- powiedziałem. Zauważyłem jak wargi dziewczyny lekko drgają. Konciki jej ust wygięły się w uśmiechu.  -Idę wziąć sobie prysznic.- powiedziałem idąc do łazienki. Kontem oka ujrzałem jak Lilly siada na łóżku i gładzi równą powierzchnię kołdry.
Bałem się spojrzeć na swoje odbicie w lustrze. Czy wyglądam tragicznie? Westchnąłem głośno i podszedłem do umywalki. Podniosłem wzrok i ujrzałem siebie. Włosy były przydługie i lekko spalone przez słońce. Twarz miałem opaloną. Przejechałem ręką po swoim miękkim zaroście, nawet nie wiedziałem, że go tyle mam.
Wziąłem sobie prysznic. Woda była taka ciepła, już nie pamiętałem kiedy po raz ostatni się w takiej myłem. Czułem delikatny zapach mydeł. Moja skóra zaróżowiła się od bardzo ciepłej wody. Wszędzie unosiła się para. Straciłem rachubę czasu. W końcu wyszedłem. Wytarłem się miękkim ręcznikiem i założyłem nowe ubrania. Zerknąłem w lustro. Chwyciłem nożyczki i obciąłem kosmyk moich włosów. Po chwili na ziemi leżały jasno brązowe kudły. Zostawiłem sobie dłuższą grzywkę i postawiłem ją sobie do góry. Przyjrzałem się sobie bliżej. Zauważyłem, że zrobiły mi się delikatne piegi od słońca. Westchnąłem. Wyciągnąłem z szafki maszynkę do golenia, jednak Zawahałem się. Spojrzałem na siebie z profilu. Przejechałem ręką po brodzie. Nie, zarost sobie zostawię. Odłożyłem sprzęcik i ruszyłem w stronę drzwi. Wyszedłem z łazienki. Lilly siedziała wciąż na moim łóżku. Jej oczy powiększyły się gdy mnie ujrzała. Po chwili na jej twarzy zagościł uśmieszek. Zmarszczyłem brwi uśmiechając się gdyż nie rozumiałem jej.
-Nie przesadziłeś?- spytała rozbawiona. Przejechałem sobie ręką po świeżo umytych włosach. Brakowało mi tej czystości.
-O co Ci chodzi. Brałem tylko krótki prysznic.- odparłem. Dziewczyna zaśmiała się. -Jak chcesz, to też możesz się umyć-zaproponowałem. Lilly przestała się śmiać. Spojrzała się na mnie niepewnie.
-Jeszcze coś Ci popsuję.- odparła spuszczając głowę. Widziałem jak bardzo tego pragnie, wiec czemu tak mówi?
-Lill, tego nie da się popsuć.- powiedziałem uśmiechając się. -Poczujesz się lepiej po kąpieli. Mogę Ci nawet dać nowe ciuchy. - dodałem. Dziewczyna w dalszym ciągu stała ze spuszczoną głową.
-No... Dobrze- zgodziła się w końcu. Uśmiechnąłem się szerzej.

5 komentarzy:

  1. WOW!!!

    Ale czad! Najpierw ona go uczy jak być rebeliantem, a teraz on ją jak być royalem^^ (dobrze napisałam? xd)

    No jean.... Nie lubię jej xd Ciekawe gdzie zniknęła :/

    Czekam na next!
    Nicol <3
    http://harrykochakotki.blogspot.com/
    P.S. Zapraszam do siebie :3

    OdpowiedzUsuń
  2. Fajny rozdział! :D Ciekawi mnie gdzie się podziała Jean.
    Czekam na następny rozdział!!! :P

    Zapraszam do siebie na nowy rozdział :)
    http://dotavit-obdarzona.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jesu... Ile tych rozdziałów w tym komentarzu xD Aż mi głupio...

      Usuń
  3. Hej! Z góry bardzo przepraszam, że tu, ale chciałam by wiadomość została przeczytana jak najszybciej.

    Musiałam chwilowo "zawiesić" Poziom Krytyki. Ma on włączoną opcję oglądania tylko przez zaproszonych widzów. Nie potrwa to zbyt długo, jednak chciałam uprzedzić, żeby później nie było zdziwienia i rezygnowania z recenzji itp.

    Jeśli chcesz żebym umożliwiła Ci oglądanie bloga już teraz wyślij mi maila ze swoim adresem na ten adres: poziom-krytyki@wp.pl

    Pozdrawiam i przepraszam za kłopot!
    http://poziom-krytyki.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  4. Jest super :D
    Mam nadzieje, ze kolejna część pojawi się szybko

    OdpowiedzUsuń