6.07.2014

ROZDZIAŁ 7

Dałem Lilly nowe ubrania. Co prawda były męskie, ale jej to nie przeszkadzało. Powiedziałem jej, że może używać wszystkiego bez pytania. Gdy weszła do łazienki usiadłem na łóżku. Było taki miękkie. Położyłem się i słuchałem odgłos wody z łazienki. Zamknąłem na chwilę oczy. To jest raj. Zatęskniłem trochę za starym życiem. Tu było mi dobrze. Wszystko szło po mojej myśli. Żadnych niebezpieczeństw, dużo luzu... Jednak wciąż coś ciągnęło mnie do rebeliantów. Westchnąłem. Po chwili zobaczyłem, że obok łóżka, o ścianę oparta jest gitara. Uśmiechnąłem się do siebie. Kiedyś brałem lekcję gry na tym instrumencie. Chwyciłem za gryf. Palcem przejechałem po strunie. Oparłem gitarę o udo i zagrałem fałszywy akord a-moll. Zaśmiałem się i spróbowałem na nowo, tyle, że tym razem wyszło mi jeszcze gorzej. Dopiero po chwili zorientowałem się, że gitara jest rozstrojona. Odłożyłem ją na miejsce. Nie umiałem na niej grać, a co dopiero stroić!
Wszystko co miałem w pokoju ciekawiło mnie. Przyglądałem się uważnie każdej rzeczy stojącej na szafkach i biurku. Obejrzałem książki, których tytułów nie kojarzyłem. W szafce znalazłem tablet. Po chwili uruchomiłem go. Na ekranie startowym pokazały się moje dane. Przejrzałem wszystkie pliki. Uśmiałem się oglądając stare zdjęcia i filmiki. Na jednym z nich byłem z Jean. Staliśmy obok siebie i uśmiechaliśmy się. Nic szczególnego. Westchnąłem
 nie byliśmy idealną parą, tego nie da się ukryć. Kliknąłem na ekranie ikonkę z aparatem i zrobiłem sobie zdjęcie. Wyszedłem dość ładnie, tak skromnie mówiąc. Patrząc na siebie na ekranie doszedłem do wniosku, że jestem przystojny. Zarost podkreśla moje kości policzkowe. Przejechałem kciukiem po brodzie i policzku. Jestem idealny. Odstawiłem tablet na miejsce i położyłem się na łóżku. Było mi tak miękko i wygodnie. Zatopiłem się w poduszce i kołdrze. Zamknąłem oczy i zacząłem wspominać stare czasy.
Kiedyś miałem wszystko: dom, rodziców, przyjaciół, ekskluzywne rzeczy, a teraz? Westchnąłem głośno. Straciłem wszystko. Mieszkam z rebeliantami, którzy są nietolerowani przez Royalów. Próbowałem sobie przypomnieć jak to było ze mną, co myślałem o biedakach. Po chwili zrobiłem się bardzo senny. Zmęczyłem się ciągłym używaniem mózgu, więc postanowiłem się zdrzemnąć. Jak Lilly wyjdzie z łazienki to mnie obudzi.
Przykryłem się kołdrą i szybko zasnąłem.
Gdy otworzyłem oczy spostrzegłem, że jest noc. Za oknem było ciemno. Nigdzie nie widziałem Lilly. Wstałem po cichu i ujrzałem ją. Dziewczyna leżała na ziemi przy ścianie. Ubrana była w moje dżinsy i koszulę w kratkę. Ciuchy pasowały na nią idealnie, no może były troszeczkę za duże. Przez chwilę zrobiło mi się smutno. Ja wylegiwuję się w łóżku, a ona leży na podłodze. Może i była do tego przyzwyczajona, ale teraz nie jesteśmy wśród rebeliantów. Podszedłem najciszej jak umiałem do Lilly i delikatnie ją podniosłem. Przeniosłem ją na łóżko i przykryłem kołdrą.
Sam wyszedłem z pokoju i ruszyłem w stronę kuchni. Byłem trochę głodny. O dziwo w lodówce znalazłem świeże jedzenie. Zapomniałem jaka panuje teraz technologia. Nie mam pojęcia co zjadłem, ale najważniejsze, że było to zjadliwe. Po posiłku znów zrobiłem się senny. Poszedłem do salonu i położyłem się na kanapie. Była wygodna, nie tak jak łóżko, ale jednak. Zasnąłem błyskawicznie. Obudziły mnie promienie słoneczne. Zapewne gdyby nie wschodzące słońce to nadal bym spał. Zwlokłem się z kanapy i zrobiłem sobie kawę. Brakowało mi tego zapachu.
Po kilku minutach poszedłem do swojego pokoju, zobaczyć czy Lilly już wstała. Otworzyłem powoli drzwi i wszedłem do środka. Dziewczyna smacznie sobie spała. Podszedłem do niej, uklęknąłem przed łóżkiem i delikatnie szarpnąłem ją za ramię. Lill coś mruknęła i przekręciła się na drugi bok. Uśmiechnąłem się do siebie.
-Lilly! Już pora wstać!- powiedziałem. Dziewczyna otworzyła zaspane oczy. Po chwili spostrzegła, że leży w moim łóżku.
-Spałeś ze mną?- spytała zmęczonym głosem. Pokręciłem głową.
-Nie.- powiedziałem. Lilly przetarła sobie oczy, aż wypadła jej rzęsa. Zdjąłem ją z jej policzka. -Jak Ci się podoba takie życie?- spytałem. Dziewczyna Rozejrzała się po pokoju. Po chwili wzrok zatrzymała na mnie.
-To życie jest...-zatrzymała się, nie wiedząc jak to dokończyć.- Dziwne- rzekła po chwili. Uśmiechnąłem się. Położyłem się obok dziewczyny zabierając jej połowę kołdry. Lilly odwróciła głowę w moją stronę.- Przyjemnie tu- powiedziała przytulając się do mnie. Zdziwiło mnie jej zachowanie, ale także ją objąłem. Nigdy nie leżałem w jednym łóżku w objęciach z dziewczyną.
-Przyjemnie, bo leżysz w łóżku czy przyjemnie, bo leżysz obok mnie?- spytałem. Lilly zaśmiała się.
-Łóżko- odparła krótko wtulając się mocniej we mnie. Westchnąłem głośno i usłyszałem śmiech dziewczyny.-Zależy Ci na mnie?- spytała. Uniosłem jedną brew do góry. Przekręciłem głowę w bok i spojrzałem na nią.
-Znów zaczynasz?- rzekłem. Lilly uśmiechnęła się.
-Jesteś zawiedziony tym, że wybrałam łóżko, a nie Ciebie- dodała. Parsknąłem śmiechem, bo dziwnie zabrzmiało to zdanie. Ta dziewczyna mnie zadziwia i to bardzo. Jest niespodziewana, nie da się nigdy przewidzieć co zrobi.
-Możemy już nie rozmawiać na ten temat?- powiedziałem wstając z łózka. Lilly przykryła się kołdrą aż po samą brodę. Widziałem radość w jej oczach. Zrobiło mi się cieplej na sercu widząc ją taką. -jesteś głodna?- zapytałem. Dziewczyna spojrzała na mnie.
-Tak- odparła wstając. Pogniecioną kołdrę zostawiła na łóżku i pobiegła w stronę jadalni. Zaśmiałem się i poszedłem za nią. Zastałem ją w kuchni. Stała przed szafkami i wyjmowała produkty na stół.
Zjedliśmy porządne śniadanie. Lilly nigdy jeszcze takiego nie jadła. Dałem jej trochę mojej kawy, ale ona uznała, że  ten napój śmierdzi. Jak można powiedzieć tak o kawie? To najpiękniejszy zapach jaki istnieje. Dopiłem ją do końca i poszedłem do pokoju. Usiadłem na łóżku i wyciągnąłem z szuflady tablet. Po chwili Lilly przyszła do mnie. Jej oczy zabłyszczały gdy ujrzała sprzęt w moich rękach. Wgramoliła się na łóżko obok mnie.
-Co to...- spytała dotykając delikatnie obudowy urządzenia.
-Tablet- odparłem. Dziewczyna położyła rękę na ekran i nacisnęła przez przypadek aparat. Zdziwiła się widząc nas na tablecie. Miałem włączoną przednią kamerkę.
-Co to za film?- spytała-Czemu tam jesteś? A to kto?- zapytała pokazując na siebie. Zaśmiałem się.
-Nie przeglądałaś się nigdy w lustrze?- spytałem. Lilly pokręciła głową, a ja Westchnąłem.-To ty- dodałem. Dziewczyna zamilkła. Położyła dłoń na swoim policzku i przyglądała się sobie z niedowierzaniem. Po chwili spojrzała na mnie. W jej oczach był pewien blask.
-Nie wiedziałam, że tak wyglądam.- powiedziała po chwili.-W ogóle nie wiedziałam jak wyglądam- dodała i spuściła głowę. Nie wiedziałem czy to dobrze, czy nie. Objąłem ją niepewnie ramieniem. -Alex, przestajemy nad tym wszystkim panować- odezwała się po chwili. Jej głos był lekko stłumiony przez moje ramię. Nie zrozumiałem jej. Co to niby znaczy?
-Nad czym nie panujemy?- spytałem.
-Mieliśmy znaleźć Jean.- powiedziała. No tak, zapomniałem o niej. Lilly odsunęła się ode mnie i spojrzała mi w oczy.
-Drew nas zabije- powiedziała wstając z łóżka.
-Gdzie idziesz?- zapytałem. Czy ona się gdzieś wybiera? Stanąłem obok niej.
-Wracajmy. Powiemy, że Jean uciekła i tyle. W sumie to prawda.- dziewczyna ruszyła w stronę drzwi. W ostatniej chwili zatrzymałem ją. Chwyciłem ją za rękaw, by nie szła dalej.
-Zostańmy tu. Tylko ty i ja. - powiedziałem- Mamy tu wszystko czego chcemy! Niczego nam nie zabraknie. Czy to nie jest perfekcyjne życie? Nie wracajmy do Drewa. Zostańmy..
-Nie!- przerwała mi wyrywając się. -Nie opuszczę brata, nawet dla Ciebie!- krzyknęła. W jej oczach tak jakby pojawiły się łzy.-Dawno to sobie zaplanowałeś?! Chciałeś mnie tu uziemić, wykorzystać?! Daruj sobie- powiedziała wybiegając z pokoju. Usłyszałem trzask drzwi. Lilly odeszła. Nie powiedziałem niczego złego, a ona sobie poszła. Nie chciałem być sam. Poczekałem jeszcze chwilę, a gdy dziewczyna nie wróciła pobiegłem jej poszukać. Nie orientowałem się w terenie jak Lilly, więc miałem niewielkie problemy z odgadnięciem swojego położenia. Na dworze robiło się coraz zimniej. Już niedługo powinien spaść śnieg. Dobrze, że zabrałem ze sobą polar, bo chyba bym zamarznął. Nagle pomyślałem o Lilly. Czy jest jej zimno? Wybiega z domu w koszuli. Martwiłem się o nią. Zmusiłem się do biegu. Po chwili moje mięśnie się rozgrzały i mknąłem po lesie. Wiatr rozbijał się o moje różowe policzki drażniąc skórę, ale nie zważałem na to. Nie zwalniałem choćby na chwilę. Nagle usłyszałem świst i coś powaliło mnie na ziemię. Poczułem przeszywający ból w nodze. Chwyciłem się za łydkę i poczułem coś ciepłego i mokrego. Czy to była moja krew? Zrobiło mi się słabo i straciłem przytomność.
Obudziłem się nagle. Wokół mnie było tak jasno, że z początku nie mogłem otworzyć oczu. Dopiero po chwili się przyzwyczaiłem. Czułem ból w mięśniach. Rozejrzałem się. Leżałem w szpitalu. Nogę miałem zabandażowaną. Obok na stoliku leżało kilka pustych strzykawek. Czyżby podawali mi coś? Przyjrzałem się swoim rękom i zauważyłem kilka śladów od wkucia. Zacisnąłem usta w wąską linię. Po chwili ktoś wszedł do pokoju w którym leżałem. To była Jean. Byłem zdziwiony. Co ona tu robi? Dziewczyna uśmiechnęła się, ale nie był to przyjacielski uśmiech. Jej wzrok mnie zmroził.
-Witaj Alexandrze.- powiedziała przybliżając się do mojego łóżka. Zauważyłem, że Jean trzyma coś w ręku. Czy to była strzykawka. Nagle dziewczyna wykonała szybki ruch i wbiła mi coś w rękę. Poczułem jak odchodzą ze mnie siły.
-Co ty...- nie mogłem nic więcej powiedzieć. Jean zaśmiała się. Pochyliła się nade mną i szepnęła mi do ucha.
-Do widzenia- powiedziała i pocałowała mnie w czoło. Po chwili nic już nie widziałem. Czułem jakbym był w jakimś transie. Nic nie słyszałem i nie czułem. Czy Jean mnie zabiła? To możliwe, po co by się ze mną żegnała? Przypomniałem sobie o kłótni z Lilly. Czemu musiałem postawić na swoim? Po co w ogóle szukaliśmy Jean? Byłem zły na siebie. Może jako duch odwiedzę Lilly i wszystko sobie wyjaśnimy? Westchnąłem. Po chwili zacząłem widzieć jakieś światło. Czy... Czy ja idę do nieba? Dziwna sprawa, nie byłem nigdy bardzo przyzwoitym człowiekiem, ale skoro Ci z Góry twierdzą inaczej. Nagle otworzyłem oczy. Inaczej sobie wyobrażałem Raj. Nie sądziłem, że wygląda on jak... Las? Szybko podniosłem się z ziemi. To nie możliwe! Ja nie umarłem! Znajduję się w... Lesie! Jak to możliwe? Czyżby Jean mnie wypuściła? Spojrzałem na swoją nogę, była zdrowa. Jak to możliwe, skoro jeszcze niedawno była w bandażach i strasznie bolała. Coraz bardziej zaczynałem utwierdzać się w przekonaniu, że Jean mi pomogła. Ruszyłem przed siebie w nadziei, że znajdę jakoś drogę do domu...  Co mam na myśli mówiąc dom? Zacisnąłem usta w wąską linię. Muszę znaleźć Lilly.
Łaziłem po lesie całymi godzinami. Nagle usłyszałem coś. Odwróciłem się i ujrzałem Lilly! Siedziała pod drzewem i płakała. Przestraszyłem się. Podbiegłem do niej.
-Lill, przepraszam, byłem głupi! Wybacz!- powiedziałem przytulając ją mocno. Dziewczyna zaszlochała głośno i wtuliła się we mnie. Musiało się coś złego stać, bo Lilly nigdy nie okazywała słabości. Odgarnąłem jej grzywkę na bok i spojrzałem jej w oczy. Zdziwiłem się trochę widząc jej tęczówki. Nigdy nie przyglądałem się uważnie jej oczom, bo zakrywała je za długa grzywka. Teraz widziałem je idealnie i... Zawiodłem się trochę. Jej oczy były... Sam nie potrafiłem stwierdzić jaki to kolor. Z pewnością jakiś ciemny. Dotknąłem kciukiem jej policzka. Dlaczego dopiero teraz zaczynałem dostrzegać detale? Z twarzy Lilly zniknęły wszelkie niedoskonałości. Nie miała ani jednego piega od słońca lub pieprzyka. Chwyciłem w rękę kosmyk jej włosów. Idealna czerń, zdrowe końcówki. O co tu chodzi? Lilly nie była taka... Idealna? Tak, do dobre słowo. Po chwili dziewczyna złapała mnie za twarz. Jej dotyk był chłodny. Zamknęła oczy, przybliżyła swoją twarz do mojej i pocałowała mnie. Po kilku sekundach Odepchnąłem ją od siebie z całej siły. Wstałem szybko. Jak mogłem być tak głupi? Wykorzystano mnie i to w taki sposób. Chwyciłem dziewczynę za włosy i pociągnąłem ją do góry. Po chwili rzuciłem ją na drzewo. Gdy to zrobiłem znalazłem się od razu w szpitalu. Cały byłem mokry i nie mogłem się ruszać. Jean wpuściła mnie do symulacji. Lilly była nieprawdziwa. Żałowałem, że od razu tego nie poznałem. Nikogo nie było w sali. Potrzebowałem dobrych kilka minut, by móc ruszyć palcem u ręki. Mięśnie mnie bolały. Nie miałem siły nawet na płacz. Chcę wrócić do domu! Do rebeliantów. Tam czuję się bezpiecznie. Nagle do sali weszła pani doktor. Była dość młoda, chyba nie dawno przechodziła symulacje wyboru. Uśmiechnęła się do mnie i podeszła do łóżka.
-Widzę, że się obudziłeś- powiedziała. Nie przypominałem sobie byśmy przeszli na "ty". Może każdego tak traktuje, w końcu to lekarz. Nie odpowiedziałem, bo nie byłem w stanie. Gardło mnie bolało. Pani doktor podeszła do jakiegoś wielkiego ekranu. Zauważyłem, że jestem podłączony, do urządzenia. Nagle na ekranie pojawiły się moje dane. Przeraziłem się. Zobaczyłem informację "Alexander Moore poszukiwany przez policję...". Kobieta spojrzała na mnie i wyszła z sali. Gdybym mógł się ruszać to z pewnością bym z tąd uciekł. Przez kilkanaście minut nic się nie działo. Sądziłem, że pewnie już o mnie zapomnieli. Nagle drzwi się otworzyły. Nie mogłem w to uwierzyć, bo do sali weszli moi rodzice. Mama od razu do mnie podeszła i przytuliła mnie.  Mimowolnie do moich oczu napłynęły łzy. Podniosłem rękę tak wysoko jak umiałem i objąłem ją. Mama dotknęła mojego policzka.
-Synku gdzie tu byłeś?- spytała. Chciałem coś powiedzieć, ale nie mogłem. Tata stanął za mamą.- Dobrze się czujesz?
-Jean...- tylko tyle zdołałem wyszeptać. Mama uśmiechnęła się.
-Chcesz się z nią widzieć? -zapytała. Kiwnąłem przecząco głową. Chciałem powiedzieć, że Jean wywołała u mnie symulację, ale nie potrafiłem. Mama kręciła kciukiem kółka na mojej dłoni.
-Gdy poczujesz się lepiej zabierzemy Cię do domu- powiedział tata. Serce zaczęło mi bić mocniej. Jak to mam wrócić do domu? Nie! Ja muszę spotkać się z Lilly i wszystko jej wyjaśnić. A jak Drew ją pobił? Wzdrygnąłem się na samą myśl o tym. Z moich rozmyśleń wyrwała mnie mama. Przejechała palcem po mojej kości policzkowej.
-Trzeba będzie ogarnąć twój wygląd.- rzekła. Zawiodłem się trochę. Nie powinno ją obchodzić jak wyglądam. Za pewne rodzice nie chcą bym zrobił im obciach. Westchnąłem.
Po kilku męczących dniach wypisali mnie ze szpitala. Nogę miałem zabandażowaną. Rana się dobrze goiła. Chyba nawet nie będzie widać blizny. Rodzice wsadzili mnie w samochód tak by nikt mnie nie widział i ruszyliśmy w stronę domu.
Czułem lekką ekscytację związaną z powrotem do domu. Zamknąłem na chwilę oczy i oparłem głowę o szybę. Nawet nie zauważyłem jak usnąłem.
obudziłem się w swoim starym pokoju. Usiadłem i Rozejrzałem się. Prawie niczego tu już nie było. Czy rodzice pogodzili się z tym, że mnie stracili? Podniosłem się z łóżka. Na krześle leżały idealnie złożone ubrania. Za pewne zostawiła je mama. Zawsze jak byłem mały, to szykowała mi ubrania. Wszedłem do łazienki i przebrałem się. Spojrzałem na swoje odbicie w lustrze. Nie mogłem się na siebie napatrzeć. Jestem przystojnym chłopakiem tego nie da się ukryć. Rozczesałem swoją grzywkę. Tym razem nie stawiałem jej. Opadała mi lekko na oczy. Moje włosy były teraz prawie jak blond. Słońce trochę je zniszczyło. W końcu wyszedłem z łazienki i udałem się na dół do salonu. Rodzice siedzieli w kuchni. Mięśnie trochę mnie bolały, przez do dziwnie kuśtykałem. Usiadłem ciężko na kanapie i Westchnąłem. Po chwili podeszła do mnie mama. Uśmiechnęła się promiennie.
-Jak się czujesz?- zapytała. Co miałem powiedzieć? Może prawdę: , że Jean jest złym człowiekiem, a ja koleguje się z rebeliantami i czuję fatalnie z dala od nich. Rodzice by mi nie uwierzyli. Wysłali by mnie do jakiegoś psychologa.
-Dobrze się czuję.- skłamałem. Mama uśmiechnęła się.
-Choć na śniadanie- powiedziała. Ucieszyłem się na tę wiadomość, bo byłem głodny. Szybko pochłonąłem swoją porcję. Rodzice przyglądali mi się jak jem. Trochę mnie to denerwowało. Gdy skończyłem usiedliśmy na kanapie w salonie. Wiedziałem, że chcą porozmawiać o tym co się działo przez ostatnie pół roku.
-Synu- zaczął tata. - Wiesz, że nie przeszedłeś symulacji i to z pewnością jest dla Ciebie traumą. Nie będziesz musiał tego powtarzać. Razem z mamą wszystko załatwiliśmy.- Nie miałem żadnej traumy i nie chciałem by rodzice zajmowali się mną przez całe życie. Westchnąłem. Chciałem powiedzieć im o rebeliantach i o tym jak spędziłem z nimi czas.
-Ja...-zacząłem, ale jakoś nie miałem pomysłu na dokończenie zdania.- Nie zrozumcie mnie źle ale...- Nie potrafiłem tego wyjawić. Schowałem twarz w rękach.
-Synku, jak nie chcesz rozmawiać to nic nie mów.- powiedziała mama gładząc mnie po ramieniu. -Wiemy, że to dla Ciebie trudny temat.- żałowałem, że rodzice niczego nie rozumieją. Po chwili rozległ się dzwonek do drzwi. Podniosłem głowę. Na ścianie pojawił się ekran na którym była Jean. Po do tu przyszła? Niech sobie czeka przed drzwiami! Ja jej nie wpuszczę. Wstałem szybko i poszedłem do pokoju. Usiadłem na parapecie i wyjrzałem przez okno. Nagle drzwi do mojego pokoju się otworzyły i weszła Jean. Byłem zdenerwowany. Nie dość, że nie puka do jeszcze ma w ogóle czelność tu przychodzić.
-Cześć Alexandrze.- powiedziała podchodząc do mnie. Położyła rękę na mojej dłoni.
-zostaw mnie!- wyrwałem jej się.
-Wiem, że to trochę głupio wyszło- powiedziała.
-Trochę?! -spytałem zdenerwowany.-Bardzo głupio wyszło! Przez Ciebie jestem tu! Miałem normalne życie, ale ty musiałaś to popsuć!- krzyknąłem.
-Jeśli chodzi Ci tylko o dziewczynę to jesteś żałosny. Znajdź sobie kogo innego!- odparła Jean. Podszedłem w stronę drzwi.
-Po pierwsze nie chodzi mu tylko o Lilly, a po drugie nie chcę szukać sobie kogo innego!- powiedziałem. Chciałem wyjść z pokoju, ale Jean złapała mnie za rękaw. Spojrzałem na nią.
-Wojna dopiero się zaczyna- powiedziała i puściła mnie.


☻ ☺ ☻ ☺ ☻ ☺ ☻ ☺ ☻ ☺

Przepraszam, że dawno nie dodawałam nowych rozdziałów, ale nie było mnie w domu...  
Mam nadzieję, że spodoba Wam się moje kolejne dzieło :>  Czekam na Wasze komentarze ♥

10 komentarzy:

  1. Świetny! <3
    zapraszam do siebie na nowy rozdział hate-or-love-cath-story.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  2. Świetne.
    Wydaje mi się, że bardziej pasuje nieprzewidywalna niż niespodziewana.

    OdpowiedzUsuń
  3. [SO] Cześć! Drugi etap konkursu na Najlepszy Blog Spisu Opowieści już się zakończył. Więcej dowiesz się w moim najnowszym poście. Mimo, że nie udało Ci się zakwalifikować serdecznie Ci gratuluję i dziękuję za udział :) Ponadto od jutra zapraszam do głosowania w sondzie (od jutra trwa kolejny, ostatni już etap). Jeśli chcesz dokładnie wiedzieć jak Ci poszło napisz do mnie maila: eveilebmail@gmail.com

    Pozdrawiam!

    LINK DO ANKIETY: http://sonda.hanzo.pl/sondy,228867,7ncy.html


    http://spis-opowiesci.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  4. WSPANIAŁE!!!!

    Po prostu nie mogę, pokochałam to opowiadanie!
    Ale on musi wrócić do Lilly! On nie może znów być wśród Royal :( On jest Rebeliantem...

    Czekam z niecierpliwością na next!
    Nicol <3
    http://harrykochakotki.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  5. Cześć! Zostałaś nominowana do Libster Awards! Szczegóły na www.harrykochakotki.blogspot.com Zapraszam i gratuluję! :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Hej, dzięki za zgłoszenie się do mojego spisu. <3
    To dla mnie wiele znaczy. :)
    Oczywiście zostałaś przyjęta.

    Pozdrawiam, Niewidoczna Z :*

    OdpowiedzUsuń
  7. OMG <3 POKOCHAŁAM ten blog *O* C-U-D-O-W-N-Y !!!!
    Jejku zazdroszczę takiego talentu *......*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Uh i przepraszam, że nie dałam pod każdym rozdziałem komentarza :D :( Przepraszam :(

      Usuń
  8. U mnie nowy na hate-or-love-cath-story.blogspot.com
    Wedle umowy, nadal informuję :D

    OdpowiedzUsuń
  9. Cześć ludziu ;3 Zostałaś nominowana do Libster Award ;) Cieszysz się? ;D Zajrzałam tu przypadkiem, ale niedługo zawitam na dłużej ;o
    Więcej informacji znajdziesz u mnie.
    http://peoplebirds.blogspot.com/2014/07/liebster-award.html
    Pozdrawiam - Normalna ;*

    OdpowiedzUsuń