11.02.2015

Rozdział 11

Nie byłem pewny jakie plany ma Jean. Zastanawiałem się po jaką cholerę chce ze mną rozmawiać. Przecież to tak jakby z mojej winy była w szpitalu, nie da się ukryć, że ją skrzywdziłem.
Znalazłem się przed drzwiami do jej domu. Stałem tak przez kilka dobrych minut. Mój palec już z pięć razy znajdywał się przy dzwonku, ale za każdym razem gdy miałem, już go nacisnąć powstrzymywałem się. Ręce mi się trzęsły. Wsadziłem więc je do kieszeni.
Wdech, wydech, wdech, wydech.
Czego ja się tak bałem? Co takiego dziewczyna mogła mi zrobić? Westchnąłem i już miałem zamiar zadzwonić gdy drzwi się otworzyły. Wyciągnąłem ręce z kieszeni. Ujrzałem Jean. Dziewczyna ścięła włosy, były teraz do ramion. Nawet było jej tak ładnie.
-Cześć Alex.- Powiedziała uśmiechając się. Kiwnąłem głową.
-Cześć.- Jakoś trudno było mi z nią rozmawiać. Wciąż pamiętałem jak potraktowałem ją w budynku z symulacjami. Jednak dziewczyna zdawała się o tym nie pamiętać. Otworzyła szerzej drzwi.
-Wejdź, proszę.- Powiedziała.
Poszliśmy do jej pokoju. Kiedyś spędzałem tu wolny czas. Przychodziłem do Jean i było fajnie. W sumie to byliśmy razem aż do momentu gdy mnie porwano. Wtedy byłem wściekły na rebeliantów, ale z biegiem czasu nabrałem innych opinii.
Jean usiadła na łóżku. Poklepała miejsce obok siebie bym uczynił to samo.
-Chciałam Ci powiedzieć, że biorę leki i nie jestem już taka... agresywna.- Powiedziała. Kiwnąłem głową na znak, że rozumiem. -Przepraszam za to wszystko co się stało.- Dodała patrząc mi w oczy.
-Ja też przepraszam. Nie byłem zbytnio miły dla ciebie.- Odparłem. Dziewczyna uśmiechnęła się. Po chwili ujęła moje dłonie i usiadła bliżej.
-Ja się zmieniłam Alex. Naprawdę. - Rzekła. Zdawało mi się, że na coś czeka, tyle, że ja nie miałem pojęcia co odpowiedzieć.
-To dobrze.- Wyjąkałem. Jean zagryzła wargę.
-Jesteś taki nieśmiały Alex.- Powiedziała. Wolałem się już nie odzywać. Ta rozmowa nie miała sensu. Przyszedłem tu do niej by dowiedzieć się tego, że jestem nieśmiały?
I wtedy stało się coś czego się nie spodziewałem. Dziewczyna ujęła moją twarz i wpiła się w moje usta całując mocno. Przez chwilę byłem w takim wielkim szoku, że nie reagowałem. Dopiero po chwili dotarło do mnie co się dzieję. Złapałem Jean za ramiona i odsunąłem od siebie. Myślałem, że dziewczyna urwie mi usta, tak mocno się w nie wpiła. Podniosłem się szybko.
-Alex! Nie rozumiem Cię. -Podjęła po chwili. Spojrzała na mnie ze zdziwieniem. Czego ona się ode mnie spodziewała? Że znów chcę z nią być?
-Ja chyba pójdę.- Powiedziałem naciskając klamkę w drzwiach. Jean jednak miała inne plany. Podniosła się szybko z łózka i podbiegła do mnie. Objęła mnie mocno. Próbowałem uwolnić się z jej uścisku, ale nie potrafiłem. Jej drobne dłonie nie chciały mnie puścić.
-Czy nie staram się dostatecznie?- Spytała. Po chwili zaczęła płakać mi w kark. Moja bluzka zrobiła się mokra.
-Jean, błagam Cię, puść. Nie widzisz, że to nie ma sensu?- Powiedziałem. Ona była psychiczna, nie da się tego ukryć. Niech bierze dalej te leki, może w końcu jej pomogą.
-Nie zostawiaj mnie! - Jęczała. Pokręciłem głową. Chciałem stąd jak najszybciej uciec. Otworzyłem drzwi i wyszedłem na korytarz ciągnąc za sobą dziewczynę. Jak ja zejdę ze schodów. Jest duże prawdopodobieństwo, że razem stąd spadniemy i potłuczemy się.
-Jean, puszczaj to nie jest śmieszne!- Warknąłem. Nagle jej uścisk zelżał. Wyplątałem się z jej ramion.
-A więc to tak!- Odparła wycierając z twarzy łzy.- Ty wciąż kochasz tą dzikuskę!- Dodała gniewnie.- Popełniasz wielki błąd. Ona może być dla ciebie tylko i wyłącznie zwierzęciem, ale nie dziewczyną! Ona nie zapewni Ci tego ciepła, ona nie potrafi kochać! Ona nie kontroluje swoich żądzy, jest niecywilizowana. To tak Cię pociąga Alexandrze?
Na mojej twarzy pojawił się uśmieszek.
-Tak.- Odparłem i pospiesznie opuściłem ten dom.
Serce waliło mi głośno w piersi. Co to się działo! Powinienem się domyśleć, że z Jean nie jest w porządku.
Wszedłem do swojego pokoju. Westchnąłem głośno kładąc się do łóżka.
-I jak było?- Spytała Lily. Wzruszyłem ramionami. Dziewczyna usiadła obok mnie marszcząc brwi.- Co ci się stało w ustami? Są takie jakieś... sama nie wiem.- Rzekła dotykając kciukiem moją wargę. Zabolało trochę. Jęknąłem w dychu. A chciałem uniknąć tego tematu.
-Bo Jean mnie pocałowała.- Odparłem niepewnie. Nie wiedziałem jak Lily na to zareaguje. Ona zaśmiała się. Uniosłem brew do góry. Co ją tak śmieszy.
-Nie wiem jak u wy, ale my nigdy nie sprawiamy sobie bólu podczas pocałunków.- Powiedziała rozbawiona. Prychnąłem przypominając sobie nasz pierwszy pocałunek. Lily zrobiła to naprawdę mocno.-Ona Cię gryzła?- Zapytała po chwili śmiejąc się.
-Nie dołuj mnie.- Poleciłem.
-Przepraszam.- Odparła pochylając się nade mną. Pocałowała delikatnie kącik moich ust. Uśmiechnąłem się.
-Nie przestawaj.- Rzekłem. Lily musnęła delikatnie mój policzek, a potem powiekę. Całowała moją twarz omijając usta. Dlaczego teraz, gdy tak bardzo jej pragnąłem. -Już nie bolą.- Szepnąłem. Lily zaśmiała się cicho. Ujęła moją twarz. Przejechała kciukiem po moim zaroście. Jej źrenice się powiększyły gdy tak mi się przyglądała. Serce zaczęło mi bić szybciej. Lily pochyliła się i delikatnie pocałowała moje wargi. Z moich ust wyrwało się ciche westchnienie. Jeszcze nigdy nie całowaliśmy się tak subtelnie. Nasze usta ledwo ci się dotykały. Poczułem jak dziewczyna podwija mi koszulkę. Kąciki moich ust uniosły się w uśmiechu. Zdawało mi się, że w pokoju jest coraz cieplej.
Nagle usłyszałem jak ktoś otwiera drzwi. Lily nie zdążyła się ode mnie odsunąć.
-Alexander?!- Usłyszałem zdziwiony głos mamy. Podniosłem się energicznie poprawiając sobie koszulkę. Próbowałam uspokoić oddech i walące serce. Zostaliśmy przyłapani.
-Mamo, mamo to nie tak.- Zacząłem się tłumaczyć.- To znaczy, tak jakby tak...- Motałem się nie wiedziałem co powiedzieć.- Mamo, to Lily. Lily jest moją dziewczyną.- Powiedziałem w końcu najsensowniejsze zdanie jakie udało mi się ułożyć. Miałam nadzieję, że to wszystko wyjaśni. Uśmiechnąłem się niepewnie.
-To nie tłumaczy tego co właśnie robiliście.- Powiedziała krzyżując ręce na piersi.
-Ale my właśnie nic żeśmy nie robili. Mamo naprawdę do niczego by nie doszło. Zapewniam. To takie niewinne...- Próbowałem dobrać najtrafniejsze określenie.- No, to takie niewinne było.- Rzekłem w końcu. Mama zmrużyła oczy.
-Czy oby na pewno mam pewność, że nic tu się nie wydarzy?- Spytała. Kiwnąłem głową.
-Oczywiście. Przecież jesteśmy jeszcze dziećmi. Co my tak wiemy.- Dodałem. Mama odwróciła się powoli i wyszła zostawiając nas samych. Wypuściłem powietrze z płuc. Było blisko. Spojrzałem na Lily, ona nie była taka zadowolona. Skrzyżowała ręce na piersi i zmarszczyła brwi.
-Do niczego by nie doszło?- Spytała gniewnie.
-Lily, tak tylko powiedziałem. Jakbym nie skłamał to mielibyśmy przechlapane.- Powiedziałem. Chciałem ją pocałować, ale ona się nie dała.
-Teraz to nie ma sensu.- Rzekła odpychając mnie od siebie. Podniosła się i zaczęła krążyć po pokoju. - Dlaczego nie powiedziałeś, że ktoś może tu wejść? Mieliśmy szczęście, że twoja mam wybrała sobie taką porę na odwiedziny, a nie późniejszą. - Rzekła. Serce zabiło mi szybciej. Matka by mnie zabiła gdyby weszła tu później. Powinienem częściej używać mózgu.
-Przepraszam.- Powiedziałem spuszczając głowę.
-Idę się przejść.- Odparła Lily chwytając bluzę z krzesła. Po chwili wyszła z pokoju. Na prawdę to zrobiła? Opuściła to pomieszczenie? A jak na dole spotka się z mamą? Wyszedłem pospiesznie.
-Jak się nazywasz dziecko?- Usłyszałem głos mamy.
-To Lily Treadway!- Krzyknąłem zbiegając ze schodów. Omal co nie zderzyłem się ze ścianą.
-Alexander nie krzycz tak.- Upomniała mnie mama. Stanąłem obok Lily chwytając ją za dłoń.-Co, idziecie teraz do niej?- Spytała po chwili moja rodzicielka.  Zaśmiałem się.
-Skąd! Tak tylko pójdziemy na spacer. - Odrzekłem. Tym razem powiedziałem prawdę. Gdy tylko mama zniknęła nam z oczu Lily wyplątała swoją dłoń z mojego uścisku.
-Nie musisz iść.- Powiedziała zapinając bluzę. Założyła na głowę kaptur.
-Lily, nie gniewaj się.- Odparłem. Jeszcze tego mi brakowało by się kłócić z dziewczyną. Lily nie odpowiedziała. Wyszła z domu,a ja za nią.
Szliśmy w ciszy. Dziewczyna kierowała się w stronę lasu.
-Gdzie idziesz?- Spytałem w końcu. Dziewczyna wcisnęła dłonie w kieszenie.
-Chcę się spotkać z bratem.- Odparła. Nagle zatrzymała się i odwróciła w moją stronę. Na jej twarzy malowały się różne emocje. - Alex, ja chcę na razie wrócić do domu. Do mojego domu. Nie czuję się tu dobrze. Chyba zbytnio nie pasuję do tego idealnego świata. Dajmy sobie czas. Wiele się wydarzyło. - Powiedziała spuszczając głowę. Podszedłem do niej i dotknąłem jej ramiona.
-Dlaczego to brzmi jak pożegnanie?- Spytałem.
-Spotkamy się jeszcze przecież.- Odparła.- Nie chcę byś miał przeze mnie problemy. Chyba masz już dość ukrywania mnie przed rodzicami, a teraz byłoby to trudniejsze. - Rzekła. Dlaczego miałem wrażenie, że ona ma rację? Nie chciałem jednak rozłąki.
-Przyjdę do Ciebie za jakiś czas.- Odezwałem się w końcu. Po chwili schyliłem się i pocałowałem ją.
-Twoje usta...
-Cicho.- Poleciłem dociskając swoje wargi do jej. Zapomniałem o bólu fizycznym, teraz był tylko ból psychiczny.


___________________________________________________

Hej, nie wiem czy jest ktoś, kto jeszcze by chciał czytać tego bloga. Mimo to i tak kontynuuję to opowiadanie. Mam teraz nowe pomysły i wenę. Będzie miło jak ktoś tu wciepnie i napisze komentarz.
Zmieniłam wygląd bloga. Czułam jednak nostalgię do starego szablonu, był jednym z pierwszych jakie kiedykolwiek zrobiłam i mimo iż zapisany w rozszerzeniu .jpg to go lubiłam. Tak więc "odświeżyłam" go i wygląd jest taki jaki jest.
♥ ♥ ♥

5 komentarzy:

  1. Świetne :3 Nie mogę się doczekać kolejnych rozdziałów :D
    Prawie zapomniałam o Twoim opowiadaniu :c
    Wygląd bardzo ładny :3

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja na twoim miejscu trochę bym zawiła te wszystkie wątki <:

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja dobrze wiem, co ty byś zrobiła... Nie potrafię tak krzywdzić ludzi, którzy to będą czytać C:

      Usuń
  3. Jestem! Muszę sobie trochę poprzypominać co było wcześniej i mogę znowu czytać :D ( stara jestem, pamięć mi szwankuje xD) Szablon masz teraz świetny! Taki przejrzysty! Pozazdrościć! Gdzie byłaś jak ja uporczywie szukałam kogoś kto by zrobił mi? ;p Już się martwiłam, że nie wrócisz! Może nie zawsze będę zostawiać komentarze, ale postaram się czytać. Kurczę oczywiście kochany blogspot mnie nie powiadomił o nowym rozdziale, dobrze, że Ty mi napisałaś! Duuuużo weeeeeny życzę! I żeby pomysły z głowy nie uciekły!

    Najukochańsza na świecie, wierna czytelniczka Astka <3

    OdpowiedzUsuń
  4. Hejoł! Przepraszam, że komentuję tak późno, ale dopiero dziś miałam czas, żeby napisać.
    Cudowny blog! Historia jest super. Lubię takie klimaty i wydaje mi się, że mamy podobną wizję przyszłości xd Jak przeczytałam, że ty właśnie tak widzisz przyszłość to wiedziałam, że muszę to przeczytać (no cóż, czas mi nie pozwolił, więc zrobiłam to późno, ale zrobiłam).
    Oczywiście czekam na następny i przy okazji zapraszam do mnie, jest to coś podobnego, ale zupełnie innego, więc jeżeli będziesz chciała to zajrzyj; http://przeszlosc-wraca.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń